Kiedy ( 11 lat temu dżizas.......!) robiłam dyplom na Wydziale Architektury , byłam zafascynowana ( zresztą dotąd jestem , choć może nie tak bezkrytycznie jak niegdyś ) Księdzem Tischnerem . Projektowałam miejsce , które miało się nazywać Instytutem Rozwoju Duchowego im. ks. J Tischnera , i wspominam pracę nad tym dyplomem jako niezwykle ubogacającą , zarówno dla mnie jako architekta , ale chyba przede wszystkim dla mnie jako człowieka . Brzmi lekko grafomańsko , ale kurde naprawdę , to był jeden z pierwszych momentów w moim życiu , kiedy zastanawianie się nad sobą przybrało formę świadomego tworzenia i było oparte na tak długich i w moim odczuciu głębokich przemyśleniach .
Do dziś pamiętam jedno zdanie z książki , którą mieliśmy dołączyć do projektu i makiety . Mieliśmy opisać w niej idee przyświecające nam w czasie projektowania , główne założenia , opisać sposób funkcjonowania przestrzeni . Jakoś tak mocno mi się wryło w pamięć , że napisałam wtedy , że ludzie będą wykonywali tam ważną pracę - że będą nasycać dobrem i mądrością puste internetowe strony .
Otóż blog oprócz kilku fajnych rzeczy takich jak motywacja do różnorodnych działań , zwolnienie tempa , systematyzowanie własnych myśli , dał mi jedną rzecz bezcenną . Dzięki temu , że sama zaczęłam pisać bloga , poznałam blogi innych i odkryłam , że mądrość i dobro już tam są .
Pierwszy blog , któremu zawdzięczam - nie waham się tu użyć wzniosłego określenia - to kim dzisiaj jestem , to blog Moniki Szczepanik " W świecie żyrafy " , który właśnie zakończył działalność , a właściwie wyewoluował w projekt " Świat żyrafy " . Dzięki temu miejscu - bo to jest prawdziwe MIEJSCE - poznałam filozofię Porozumienia bez Przemocy (PbP), która to filozofia nie jest akcją typu "nawiedzona, rozczochrana , nieobecna " :)
To jest po prostu sposób w jaki patrzy się na świat , na to , że ktoś mówi nam "nie" , na to , że ma się zły nastrój , na to , że w końcu w 100% bierze się odpowiedzialność za jakość swoich relacji z innymi w swoje ręce . To jest sposób na życie , z którym ja się zgadzam tak " w całej rozciągłości " :) . Sposób , którego ciągle się uczę -a które to uczenie , przez bagaż różnych doświadczeń , przyzwyczajeń i wygody - wcale nie jest dla mnie łatwe ( szczególnie w kontaktach z dorosłymi) . Ale za to daje to co lubię : ciągły rozwój , wyzwania , i doskonalenie siebie .
Jestem Monice wdzięczna przede wszystkim za to , że dzięki temu , czym dzieliła się na blogu, mój związek z Dziewczynkami powoli staje się taki , o jakim zawsze marzyłam , tylko nie wiedziałam jak to marzenie urzeczywistnić . No i wykorzystując swojego bloga zaniedbańca chciałam Wam Porozumienie bez Przemocy zareklamować . I obiecać , że to nie jest jakaś wydumana teoria , oparta na chwytliwych hasełkach , o których ktoś chciał przed Świętami książkę wydać , żeby płynęła kasa .
A teraz fotograficzny skrót ostatnich miesięcy :) :
Sporządziłam znaczną część drzewa genealogicznego
Szyłam
Piekłam
Zwijałam
Urządzałam przyjęcia urodzinowe
Się bawiłam
Ehhh czego ja nie robiłam :)
Niedługo ciąg dalszy wynurzeń głębszych - będzie dalej o wdzięczności w internetosferze - tym razem dla Agnieszki Stein
Tak się właśnie ostatnio zastanawiałam, co tu u Ciebie tak cicho. Czekam niecierpliwie na kolejne relacje z aktywności różnych. Sukienka tęczowa super, sushi i te kruche zawijaski wyglądają bardzo smakowicie a przyjęcie musiało być niezwykle udane! :)
OdpowiedzUsuńno ja się bardzo cieszę,że wreszcie napisałaś post.Mam mega kompleksy ilekroć pokazujesz swoje pomysły na zabawy z dziećmi :)Z resztą wszystko piękne, kieca i zawijasy spożywcze takoż :)
OdpowiedzUsuńMnie blogowanie zdecydowanie relaksuje ,no i chyba też działa terapeutycznie,muszę jednak czasem się odkleić od kompa bo wpadam w ciągi .
Mówisz,że już jedenaście lat minęło, o kurcze dużo,moja Mania ma już 13 lat .....:)
pozdrowionka
ooooo niewygodne i krytyczne komentarze zniknęły, o płaskostopiu corki i o tym, ze to owijanie jest straszliwie NUDNE
OdpowiedzUsuń