Mam coraz większą radość z tego , że w sytuacjach dla mnie trudnych , w których w pewien sposób automatycznie włączam myślenie oceniające mojego rozmówcę, to znaczy :
- gdy słyszę że ktoś mnie atakuje ( chociaż on po prostu mówi jakieś zdanie , które ja odbieram jako atak )
- gdy ktoś próbuje mnie -w sposób odbierany przeze mnie jako agresywny -przekonywać udowadniając , że nie mam racji
- gdy odbieram to , co ktoś mówi jako zrzucanie na mnie odpowiedzialności za własne niepowodzenia tego kogoś
- gdy ktoś się na mnie wyładowuje ( inaczej : że ja jego słowa tłumaczę sobie jako wyładowanie )
często umiem słuchać uszami żyrafy zwróconymi na zewnątrz .
Do niedawna było to dla mnie pojęcie niezrozumiałe - umiałam dawać empatię SOBIE i mówić o SWOICH uczuciach i potrzebach , i o emocjach jakie wywołuje we mnie to co widzę lub słyszę . To było dla mnie uwalniające po wielu latach nie zwracania na siebie własnej uwagi .
A teraz czuję się tak zwyczajnie dobrze , kiedy potrafię w kimś zobaczyć te same niespełnienia , które tak dużo czasu były we mnie - tylko wyrażone w inny sposób niż ja to robiłam . Nie gorszy , nie lepszy tylko inny .
To jest dla mnie prawdziwa wolność , nie myśleć o kimś z automatu jak o przeciwniku . Nie obrażać się na kogoś , za to co mówi . Nie czuć gwałtownej agresji z powodu usłyszenia czegoś , co do niedawna gotowało mi krew w żyłach . Tylko zobaczyć , że w jego "ataku" na mnie jest on dokładnie takim samym człowiekiem jak ja , tyle tylko , że różni nas sposób mówienia i wyrażania swoich potrzeb .
I kiedyś jak słyszałam coś co odbierałam jako atak - kontratakowałam . Z satysfakcją i zadowoleniem ze swojej wszechobecnej logiki i umiejętności jasnego i czytelnego formułowania wniosków .
Potem jak słyszałam coś co odbierałam jako atak - byłam zniesmaczona , że ktoś nie potrafi kontrolować - tak jak ja to potrafię - swoich emocji .
W następnej fazie od razu mówiłam jak bardzo mnie ta sytuacja boli , jak wielki smutek we mnie wywołuje i czego potrzebuję w związku z tym - ale ogólnie nie specjalnie interesowało mnie wzajemne zrozumienie , tylko spełnienie mojej prośby bez gadania .No bo w końcu wyraziłam się czytelnie . A to co w tej sytuacji czuł mój rozmówca znaczyło dla mnie znacznie mniej ,niż to co czułam ja .
Jeszcze później nauczyłam się , że moje prośby można spełnić ale nie trzeba i przestałam mieć pretensje gdy ktoś mi odmawiał . Zaczynałam po prostu szukać innych rozwiązań , żeby swoimi potrzebami zaopiekować się samodzielnie . To był wielki krok do wzięcia odpowiedzialności za siebie na siebie . I zejście z pleców bliskich .
A potem zaczęłam powoli skupiać się po równo : na sobie i na innych .
I teraz jest taki czas względnej równowagi , gdy w sytuacji konfliktu mam w sobie dwa równoległe tory myślenia . Bardzo dobrze widzę siebie , ale równocześnie już nie potrzebuję się bronić , i ta energia idzie w próbę zrozumienia drugiej osoby . I przełożenia jej języka na mój . I to jest zajebiste ( żadne inne słowo mi tu nie pasowało ;) ) . Bo :
Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńO ja !!!! Jak miło strasznie !!!! Napisałaś mi komentarz !!!!!! Ja tak lubię komentarze , a tak rzadko je czytam tu u siebie :) Fajnie , że jesteśmy tu razem Ma Woj :) Co było dla Ciebie ważne w tym co napisałam ?
OdpowiedzUsuńTo i ja napiszę chociaż minęło tyle czasu od posta. Przyszłam na Twojego bloga już nie wiem skąd i tak tu siedzę, czytam, grzebię. Chciałabym też tak mieć - wyłączyć ocenianie. Na razie jestem na etapie dawania sobie empatii. Bardzo chciałabym nauczyć się dawać empatię bliskim, bez oceny. Twój post jest dla mnie pełen nadziei, że i ja się tego nauczę. Twoje pisanie, Twoje słowa bardzo zapadają mi w serce. Tak wiele tłumaczą. Dziękuję. :)
OdpowiedzUsuń