W wielkim , ogromnym , wspaniałym lesie , mieszkały dwie
zakochane sowy .
Ona miała na imię Anapupeja i była piękną , puszystą uszatką
. On miał na imię Brempo - był przystojnym puchaczem .
Sowy zakochały się w
sobie bez pamięci .
Przytulały się, uwielbiały razem jeść i latać na spacery ,
ale ponad wszystko kochały ze sobą rozmawiać .
Rozmawiały o wszystkim : o sprawach poważnych i zupełnie
błahych , o radościach i problemach . A
im więcej rozmawiały - tym bardziej czuły się zakochane i tym lepiej się
rozumiały .
Kiedy Brempo miał problem , leciał do gniazdomu i przytulony
do Anapupei opowiadał jej o swoich
zmartwieniach – od razu robiło mu się lepiej. Wysłuchany , jakoś lepiej
rozumiał sam siebie . Jego problem albo malał
z każdym słowem , albo nagle pojawiało sie nowe możliwe rozwiązanie . A czasem
problem się nie zmieniał i nie znikał , ale zmieniał się sam Brempo .
Tak samo było z Anapupeją – kiedy była smutna , przytulała
się do Brempo , opowiadała mu co czuje , jak bardzo chciałaby inaczej i nagle jak
za sprawą czarodziejskiej różdżki smutek i złość zaczynały dawać jej siłę !
Oczywiście sowy czasem się kłóciły .Całkiem głośno ! Raz
nawet przyszedł do nich sąsiad jeż - bo huki
i pohukiwania nie dawały mu spać , a rano musiał przecież wstać do pracy . Ale nawet kiedy się pokłócili – nic nie
pomagało bardziej niż rozmowa . Po rozmowie nie były nawet potrzebne wzajemne
przeprosiny .
Sowy żyły sobie spokojnie , kochając się i szanując
wzajemnie . I dzięki tej wielkiej ,
przeogromnej miłości wydarzył się
najprawdziwszy CUD .
Ananpupeja urządziła dla Brempo miłą kolację . Ugotowała
jego ulubioną ćmową zupkę , zapaliła świetliki
i oświadczyła , że będą mieli jajo !
Och jak bardzo Brempo się cieszył ! Dbał o Anapupeję , wyciskał jej soczki z
brzozowych gałązek , masował jej skrzydła i plecki , czesał z miłością pędzle na ukochanej główce . I oczywiście dużo
rozmawiali o tym jak to będzie mieć jajo . Trzymali się za lotki i siedząc w
świetle księżyca mówili sobie o swojej radości i o tym jak zapewne zmieni się ich sowie życie
.
Brempo uwił w dziupli mięciuchne , milutkie, cieplutkie
gniazdko . I pewnego dnia Anapupeja złożyła w nim , najpiękniejsze na świecie ,
piegowate , malutkie jajo .
Anapupeja wysiadywała jajo całymi godzinami . Głaskała je ,
śpiewała mu piosenki , przecierała je wilgotnymi ściereczkami z mchu i lisiego
podszerstka . Gdy była już bardzo zmęczona na jajo siadał Brempo . Anapupeja robiła
wtedy coś miłego dla siebie – malowała pazurki , czytała książkę albo po prostu
w spokoju zmywała naczynia , a Brempo –
tatuś czytał jajku bajki .
Nadal często
rozmawiali – o tym jak bardzo kochają swoje jajo , co mogą zrobić, żeby znaleźć
trochę czasu na wspólne śniadanko , no i jak to będzie kiedy zacznie się
wykluwanie …… Dzięki temu byli spokojni
i mniej denerwowali się tym co miało się wydarzyć już niedługo .
Pewnego dnia rano Anapupeja przysypiała jeszcze przytulona
do jaja . Brempo krzątał się już w kuchni robiąc kawę z żołędzi i opiekając
grzybowe tosty .
Nagle oboje usłyszeli cichutki stukot .
- To już !- powiedziała z absolutnym zachwytem , ale też z
odrobiną strachu Anapupeja .
- Kochanie oddychaj głęboko , połóż się wygodnie przy jaju a
ja przygotuję ciepłą wodę i czyste ściereczki .
Stukanie przybierało na sile .Na jaju pojawiła się
malusieńka dziurka . W dziurce pojawił
się czubeczek dzioba .Potem długo nie działo się nic , ale w końcu na skorupce
zaczęły pojawiać się coraz to nowe rysy .
Dziurka była już na tyle duża , że błysnęło
w niej najpierw jedno oko ,a potem drugie . Nagle cały wierzch
skorupki odskoczył , a z jaja wyjrzał mokry , wielkooki sowi pisklak !
Anapupeja czym prędzej wyciągnęła pisklątko ze skorupki .
Wytarli je z miłością do sucha , i przykryli piękną kołderką uplecioną przez Anapupeję z mięciutkiego włosia lemingów i koszatniczek .
To Sowinka !!!! krzyknął Brempo obejmując Anapupeję .
Maleństwo jeszcze szerzej otworzyło piękne , wielkie , sowie oczy i
wyciągnęło skrzydełka . Rodzice przytulili
okruszynkę grzejąc ją ciepłem swoich
ciał .
- Mam na imię Lempi , cały czas słyszałam Was przez skorupkę . I już bardzo chcę z Wami porozmawiać - szepnął
pisklaczek wtulając się ciaśniej między rodziców .
Milutkie! I ładnie napisane :)
OdpowiedzUsuńhahahahaaa.....
OdpowiedzUsuńNo wzruszyliśmy się!
OdpowiedzUsuńSłowo.
Uściski serdeczne