Dużo się nad tym ostatnio zastanawiam i jak przymrużę oczy to widzę .....
- Bardzo bym chciała nie zadeptać samoświadomości moich córek . Nie chcę im zabrać umiejętności odczytywania tego , co jest dla nich ważne ( a niekoniecznie dla mnie , dla naszej rodziny , dla szkoły ) . Nie chcę im mówić "nie martw się " kiedy właśnie sie martwią , nie chcę im mówić "nie denerwuj się" kiedy właśnie się denerwują - bo chcę , żeby umiały zauważać , kiedy rzeczywiście się martwią i denerwują . Żeby były świadome swoich uczuć i emocji . Nie chce im mówić " no daj spokój , to nie boli aż tak , czemu płaczesz?" bo chcę żeby widziały , że może je boleć to , czego inni nawet nie zauważą . I nie mówię tu tylko o bólu fizycznym. Jak można być świadomym siebie , gdy wszyscy nam mówią , że to co wiemy o sobie nie jest prawdą ?
- Chcę , żeby były świadome swoich potrzeb. Dlatego nie mówię im kiedy jest czas na odpoczynek , a kiedy nie . Bo to one mają mieć umiejętność dostrzegania tego w sobie - a nie inni ludzie . Dlatego nie chcę mówić im , jakie tempo ich rozwoju mnie satysfakcjonuje - bo to jest ich rozwój . Ich potrzeba rozwoju . Czasem większa - wtedy mnie jest łatwiej , a czasem mniejsza - wtedy chcę pracować nad swoimi przekonaniami i odkrywać , że z wieloma z nich ( np. że zawsze trzeba słuchać dorosłych ...... ) wcale mi nie po drodze ( bo nie każdego dorosłego warto słuchać - np. mnie jak jestem żmiją mamiją , jak określiłyśmy z córkami mój średnioczęsto występujący stan.....) Jak można znać własne potrzeby i uczyć się je zaspokajać , gdy wszyscy wiedzą za nas ?
- Chcę , żeby moje dzieci miały szansę budować swoją odpowiedzialność . Więc pytam :czy Ty córko pamietasz o pracy domowej ? I to faktycznie jest po prostu pytanie dotyczące tego czy pamięta ( nie tego czy chce ją zrobić ) . To nie jest zawoalowana groźba . Nie pytam "co powie na to Pani ?" , "nie uważasz, że powinnaś ?" , "to twój wybór , ale ja na twoim miejscu ..." . Mówię - jesli będziesz potrzebowała mojej pomocy to pamiętaj , że jestem . Marzę o tym , żeby odpowiedzialność za naukę była całkowicie po stronie dzieci . Żeby to one decydowały , że są już gotowe i chcą zaliczyć pewną partię materiału . Bardzo wierzę w to - i wiem że moje dzieci byłyby na to gotowe - że samodzielność i odpowiedzialność można budować tylko i wyłącznie , w wyniku mierzenia się z doświadczeniem własnej wolności . Termin sprawdzianu czy klasówki wyznaczony przez kogoś w moim odczucieu też jakoś pozbawia tej decyzyjności . Taka klasówka czy sprawdzian , albo podlegająca ocenie obowiązkowa praca domowa to nic innego jak przymus , który zabiera możliwość podejmowania samodzielnych i odpowiedzialnych wyborów . Chcę podejścia : tak jestem już gotowa . Znam plan nauki na ten rok , nauczyciel przypomina mi , że zbliżam się do czasu granicznego , który mamy na opanowanie jakiejś partii materiału , inspiruje mnie jeśli chodzi o metody po jakie mogę sięgnąć , żeby ten materiał opanować , inspiruje mnie swoją wiedzą i potrafi zaciekawić .Bawimy się razem ! Mieszamy wiedzę z języka z metodami programowania , biologię z etyką a polski z karaoke - mój mózg jest zintegrowany i gotowy na nowe , przyjemne ścieżki . Mój przewodnik zachęca mnie dodatkowo do pytania innych dzieci , które być może już sobie z tym poradziły i proszenia o pomoc - integruje nas i uczy współpracy . Może mogłyby to być dzieci ze starszych klas ? A może jakiś specjalista albo pasjonat , którego sam muszę znaleźć i zaprosić ? Odpowiedzialność w moim rozumieniu , to umiejętność korzystania z własnej wolności . Więc im szybciej damy dzieciom wolność podpartą mądrym wsparciem , tym więcej naturalnych konsekwencji własnych wyborów i w efekcie więcej troski o to , by te wybory nie szkodziły samym dzieciom i innym ludziom . Nie przekonuje mnie zdanie , które słyszę ciągle w przeróżnych miejscach że dzieci nie są jeszcze na to gotowe . A czy kiedykolwiek będą jeśli nie damy im możliwości nauczenia się tego ? Jak można nauczyć odpowiedzialności nie pozwalając na nią ?
- Chcę , żeby moje dzieci potrafiły czerpać mnóstwo energii ze swojej ciekawości . Dlatego chcę szanować fakt , że czasem bardziej są zainteresowane zgłębianiem znaczenia symbolu jin i jang zaobserwowanego na chłopaku Monster High niż tabliczki mnożenia .... I widzę w tym wielką sznasę na wspólny , ciekawy czas .I widzę w tym ich nieustający i piękny rozwój .Jak można pozostać otwartym i ciekawym , gdy wszyscy wiedzą lepiej co powinno nas ciekawić ?
- Ale ponieważ nie ucieknę od rzeczywistości , więc chcę, żeby potrafiły się nauczyć rzeczy , które nie są dla nich interesujące w jak najmniej szkodliwy dla nich sposób . Zdaję sobie sprawę , że droga do zmiany edukacji jest jeszcze daleka i wiem , że moje dzieci prędzej czy później zostaną niestety postawione pod ścianą z napisem " TRZEBA , NALEŻY , MUSISZ , NIE INTERESUJE MNIE TWOJE ZDANIE I TWOJE TEMPO " - dlatego ciągle i nieustająco chcę im pokazywać drogi do tego , jak z rzeczy teoretycznie nieinteresujących nauczyć się STWARZAĆ rzeczy interesujące . Bo to jest realna wiedza z zakresu neurodydaktyki , neurobiologi i najnowszej wiedzy o motywacji . Tej nauki - dla mnie zdecydowanie najważniejszej - mało w polskich szkołach . Tak bardzo brak kogoś , kto wprost powie - słuchaj , jeśli chcesz się tego nauczyć , ale temat jest dla ciebie usypiający , albo musisz , bo ktoś ci to po prostu rozkazał zrobić , i nie masz wyjścia , możesz tak sprytnie do tego podejść, że STANIE się to dla ciebie (przynajmniej na jakiś czas ) interesujące . A już jakby powiedział chodź poszukamy razem metody odpowiedzniej dla ciebie , to byłaby pełnia szczęścia .Takich metod do odnalezienia jest całe mnóstwo . Ale nikt o nich nie mówi i nie pokazuje - przede wszystkim dostrajania sposobów do własnej osobowości i zainteresowań oraz planowania własnej nauki . Wybierania spośród : mapy myśli , mnemotechnik , eksperymentów , łańcuchów skojarzeń , metod miejsc , metod zakładkowych , tworzenia gier i zabaw , projektowania , stwarzanie sobie samemu inspirującego środowiska , ehhhh..... Czy chcielibyście nauczycieli , którzy powiedzą Wam lub Waszym dzieciom o tym JAK się uczyć i budzić fascynacje , a nie tylko czego się uczyć ? Ja pamiętam , że znalazłam sposób na własną naukę dopiero przed maturą ...... Jak można się uczyć , gdy próbuje się mózg działający na zasadzie Autopoiesis (samotworzenia), a nie Xenopoiesis (zewnętrznie sterowanego tworzenia) formować według cudzych wyobrażeń i życzeń ?
- Chcę żeby nasz dom był tylko i wyłącznie domem . Domem w którym w miarę możliwości nie ma pracy . Domem , który zaspokaja naszą wspólną potrzebę bezpieczeństwa , odpoczynku , swobody wyboru planów . Domem w którym panują akceptacja i miłość . Tak - żeby moje dzieci do szkoły przychodziły tylko po edukację . A nie po szacunek , nie po niezaspokojoną potrzebę kontaktu fizycznego , nie po zabawę , nie po relacje. Jesli to wszystko dostaną również w szkole , to świetnie !!!!!- ale nie będa tego szukać z poczucia braku , tylko z poczucia , że tak właśnie powinno być .
ps. Tak dopieszczałam , dopieszczałam powyższy tekst - a i tak umknęło mi pełne generalizacji i krzywdzące wielu nauczycieli zdanie " czy kiedykolwiek spotkaliście nauczyciela , który powiedział jak , a nie tylko czego sie uczyć ?" - jak gdyby takich nauczycieli nie było ...... Zmieniłam to zdanie na "czy chcelibyście spotkać takiego nauczyciela ?" Pisałam o sobie - ja nie spotkałam takiego nauczyciela w swoim życiu . Wyszedł ze mnie SZAKAL .......
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz