Otóż byłoby cudownie , gdyby ktoś w tamtym momencie oświecił mnie , że jestem tylko przebrana w kostium z napisem "empatia" , a w środku siedzi szakal i aż zaciera łapki z zadowolenia ...
Mówiłam , że rozumiem innych po to by wyglądać lepiej we własnych oczach .
Dawałam rady i rozwiązania osądzając , które z nich są dobre , a które nie . Nie pozwalałam nikomu odnajdywać własnych rozwiązań .
Wytykałam ( empatycznie ;) ) co ktoś zrobił niezgodnie z moim nowym światopoglądem .
Butnie zachwycona nowym sposobem komunikacji , miałam niewielki szacunek dla osób , którym nie udawało się go stosować .
Stawiałam wyraźne granice , nie szanując granic innych .
Niby wierzyłam , że wszyscy są dobrzy , a każdy rodzaj przemocy jest wyrazem niespełnionych potrzeb , ale niech no przemoc dotyczyła mnie samej - uuuuu , moja empatia dla siebie potrafiła miażdżyć przeciwnika .
Powoli się rodziła , a w zasadzie cały czas się rodzi moja otwartość na innych . I wielki szacunek dla ich odrębności , tempa , sposobów rozwoju . Cały czas uczę się słuchać . Trudne to :) .
Długo siedziałam w kółku z napisem Porozumienie Bez Przemocy rozumianym jako zbiór zasad . I nie mogłam wyjść , bo w mojej głowie była jakaś bariera . Słowo otwartość było poza kółkiem , które narysowałam sobie w głowie . I tak się kręciłam i kręciłam i kręciłam do znudzenia...... I w końcu przyznałam się do swoich słabości , do swoich mózgowych kółek , do tego , że czasem nie mam sił , że mi się nie udaje to co zamierzyłam , że próbuję zaspokajać swoje potrzeby w dziwny sposób , że często czuję BEZRADNOŚĆ . I zobaczyłam to w innych . I wylazłam z kółka . Trochę ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz