wtorek, 22 grudnia 2015

WYANGAŻOWAŁAM SIĘ

Z poczucia winy za najdrobniejsze niesprostanie własnym standardom .
Najogólniej rzecz ujmując : kiedyś próbowałam się w ogóle nie złościć - nie wyszlo .  Potem zaczęłam próbować złościć się w jakiś określony sposób - na przykład zawsze ostrzegać , że mogę wybuchnąć , albo nic nie mówić tylko sapać albo wzdychać znacząco - wydawało mi się , że to lepiej . Tyle lat już próbuję się złościć "kulturalnie" i zawsze coś w końcu pieprznie ......
Moje dzisiejsze odkrycie  : jedyne co ja mogę zrobić to nauczyć sie przyjmować złość innych i swoją naturalnie , jak każdą inną sytuację .
Bez obrażenia , bez komentowania , bez próby wpłynięcia na to co się dzieje ( to moja dotychczasowa strategia.... ) i przede wszystkim z całkowitym spokojem .
Wczoraj wieczorem , w obliczu kłótni dwóch sióstr a moich córek ,  po raz pierwszy w życiu czyjaś złość w ogóle na mnie nie podziałała . Miałam ochotę tylko i wyłącznie zrozumieć co za nią stoi . Nie strofowałam , nie proponowałam jakichś konkretnych działań typu przytulanie czy wprowadzenie systemu wczesnego ostrzegania przed wybuchem    . Nie czułam sie szantażowana . Nic specjalnego nie czułam - po prostu byłam obok ich wkurzenia .
 I tadam - znów mam swoje prywatne odkrycie . Złość po prostu jest ( a ile ja o tym czytałam , to szok......) . O ile nie krzywdzę nią drugiej osoby w sposób fizyczny , o ile nie poniżam , nie mszczę się , nie obrażam kogoś - dam jej po prostu wybrzmieć tak jak tego potrzebuje moja złość - ona sama mnie poprowadzi .  Dzięki temu , że dam to sobie , na to samo pozwolę swoim bliskim - dam im sie po prostu powściekać w spokoju , z pełną akceptacją i prawem do złości . Nie będę miała pretensji . Co więcej! Nawet jeśli ktoś zrobi coś , co do tej pory mnie dotykało i bolało  , to wiedząc to co już wiem o swojej złości - że czasem pojawia się mimo najszczerszych chęci zapanowania nad nią i wybrania strategii , która pozwoli mi ją rozładować bez krzywdzenia drugiego człowieka -  zrozumiem , że ktoś tak jak ja czasem - nie dźwignął tematu . Że nie tyle chciał skrzywdzić mnie ile po prostu się rozładował . Do tej pory było to dla mnie nie do przyjęcia - a nagle zrozumiałam , że tak się po prostu zdarza . Każdemu .
Bardzo mnie to odkrycie nastroiło świątecznie :)

WESOŁYCH ŚWIĄT DLA WSZYSTKICH - DUUUUUŻO PRZERÓŻNYCH , ALE ZAWSZE  ZAUWAŻONYCH UCZUĆ POD CHOINKĄ :)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz