sobota, 4 lutego 2017

DLA MOICH CÓRECZEK



W wielkim , ogromnym , wspaniałym lesie , mieszkały dwie zakochane sowy .
Ona miała na imię Anapupeja i była piękną , puszystą uszatką . On miał na imię Brempo - był przystojnym puchaczem .
Sowy zakochały się  w sobie bez pamięci .
Przytulały się, uwielbiały razem jeść i latać na spacery , ale ponad wszystko kochały ze sobą rozmawiać .
Rozmawiały o wszystkim : o sprawach poważnych i zupełnie błahych , o radościach i problemach  . A im więcej rozmawiały - tym bardziej czuły się zakochane i tym lepiej się rozumiały .
Kiedy Brempo miał problem , leciał do gniazdomu i przytulony do Anapupei  opowiadał jej o swoich zmartwieniach – od razu robiło mu się lepiej. Wysłuchany , jakoś lepiej rozumiał sam siebie .  Jego problem albo malał z każdym słowem , albo nagle pojawiało sie nowe możliwe rozwiązanie . A czasem problem się nie zmieniał i nie znikał , ale zmieniał się sam Brempo .
Tak samo było z Anapupeją – kiedy była smutna , przytulała się do Brempo , opowiadała mu co czuje , jak bardzo chciałaby inaczej i nagle jak za sprawą czarodziejskiej różdżki smutek i złość zaczynały dawać jej siłę !
Oczywiście sowy czasem się kłóciły .Całkiem głośno ! Raz nawet  przyszedł do nich sąsiad jeż - bo huki i pohukiwania  nie dawały mu spać , a rano musiał przecież wstać do pracy  . Ale nawet kiedy się pokłócili – nic nie pomagało bardziej niż rozmowa . Po rozmowie  nie były nawet potrzebne wzajemne przeprosiny  .   
Sowy żyły sobie spokojnie , kochając się i szanując wzajemnie . I dzięki  tej wielkiej , przeogromnej miłości  wydarzył się najprawdziwszy CUD .
Ananpupeja urządziła dla Brempo miłą kolację . Ugotowała jego ulubioną ćmową zupkę , zapaliła świetliki  i oświadczyła , że będą mieli jajo !
Och jak bardzo Brempo się cieszył !  Dbał o Anapupeję , wyciskał jej soczki z brzozowych gałązek , masował jej skrzydła i plecki , czesał z miłością pędzle na ukochanej główce  . I oczywiście dużo rozmawiali o tym jak to będzie mieć jajo . Trzymali się za lotki i siedząc w świetle księżyca mówili sobie o swojej radości  i o tym jak zapewne zmieni się ich sowie życie .
Brempo uwił w dziupli mięciuchne , milutkie, cieplutkie gniazdko . I pewnego dnia Anapupeja złożyła w nim , najpiękniejsze na świecie , piegowate , malutkie jajo .
Anapupeja wysiadywała jajo całymi godzinami . Głaskała je , śpiewała mu piosenki , przecierała je wilgotnymi ściereczkami z mchu i lisiego podszerstka . Gdy była już bardzo zmęczona na jajo siadał Brempo . Anapupeja robiła wtedy coś miłego dla siebie – malowała pazurki , czytała książkę albo po prostu w spokoju zmywała naczynia  , a Brempo – tatuś czytał jajku bajki .
 Nadal często rozmawiali – o tym jak bardzo kochają swoje jajo , co mogą zrobić, żeby znaleźć trochę czasu na wspólne śniadanko , no i jak to będzie kiedy zacznie się wykluwanie …… Dzięki temu byli spokojni  i mniej  denerwowali  się tym co miało się wydarzyć już niedługo .
Pewnego dnia rano Anapupeja przysypiała jeszcze przytulona do jaja . Brempo krzątał się już w kuchni robiąc kawę z żołędzi  i opiekając  grzybowe tosty .
Nagle oboje usłyszeli cichutki stukot .
- To już !-  powiedziała z absolutnym zachwytem , ale też z odrobiną strachu Anapupeja .
- Kochanie oddychaj głęboko , połóż się wygodnie przy jaju a ja przygotuję ciepłą wodę i czyste ściereczki .
Stukanie przybierało na sile .Na jaju pojawiła się malusieńka dziurka .  W dziurce pojawił się czubeczek dzioba .Potem długo nie działo się nic , ale w końcu na skorupce zaczęły  pojawiać się coraz to nowe rysy .  Dziurka była już na tyle duża , że błysnęło  w niej najpierw  jedno oko ,a potem drugie . Nagle cały wierzch skorupki odskoczył , a z jaja wyjrzał mokry , wielkooki  sowi pisklak !
Anapupeja czym prędzej wyciągnęła pisklątko ze skorupki . Wytarli je z miłością do sucha , i przykryli piękną kołderką uplecioną  przez Anapupeję z  mięciutkiego włosia lemingów i koszatniczek .
To Sowinka !!!! krzyknął Brempo  obejmując Anapupeję  .  Maleństwo jeszcze szerzej otworzyło piękne , wielkie , sowie oczy i wyciągnęło skrzydełka .  Rodzice przytulili okruszynkę  grzejąc ją ciepłem swoich ciał .
- Mam na imię Lempi , cały czas słyszałam Was przez skorupkę . I  już bardzo chcę z Wami porozmawiać - szepnął pisklaczek wtulając się ciaśniej między rodziców  .



3 komentarze: